Czytelnia
Gustaw Holoubek w Teatrze Narodowym
21/04/2023
Gustaw Holoubek (Gustaw-Konrad) w Dziadach Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Premiera w Teatrze Narodowym 25 listopada 1967. Fot. Franciszek Myszkowski
W setną rocznicę urodzin Gustawa Holoubka pragniemy przypomnieć ten rozdział jego bogatej biografii artystycznej, który wiązał się z pracą w Teatrze Narodowym. Ma on szczególne miejsce w historii tej sceny.
Gustaw Holoubek był aktorem Teatru Narodowego za dyrekcji Kazimierza Dejmka. W momencie angażu w 1963 roku był już cenionym artystą. Miał za sobą doświadczenia w teatrach krakowskich, w Teatrze Śląskim w Katowicach, którego był również dyrektorem. W 1958 roku zagrał pierwszą rolę w Warszawie – w Teatrze Polskim (na Scenie Kameralnej) – Sędziego Custa w dramacie Ugo Bettiego Trąd w pałacu sprawiedliwości. Stała się ona objawieniem aktorstwa Holoubka i przeszła do teatralnej legendy. Adolf Rudnicki napisał o Holoubku: „należy on do owej rasy aktorów, którzy grają tylko siebie, a których nigdy nie ma się dosyć. Więcej, należy on do tej rasy aktorów, którzy zawsze powinni pozostać sobą, bowiem zespół środków aktorskich, technicznych, jaki mają nam pokazać, nie może być bardziej ciekawy od nich samych”.
W następnych latach Gustaw Holoubek występował w Teatrze Dramatycznym, gdzie stworzył m.in. kreację Goetza w Diable i Panu Bogu Sartre’a oraz tytułowe role w Królu Edypie Sofoklesa, Płatonowie Czechowa i Hamlecie Szekspira. Uznanie przyniosła mu także wstrząsająca rola alkoholika w Pętli – debiutanckim filmie Wojciecha Jerzego Hasa. Popularność aktora budowały częste występy w Teatrze Telewizji.
W Teatrze Narodowym zadebiutował rolą Ryszarda II w tragedii Szekspira w reżyserii Henryka Szletyńskiego. Z Kazimierzem Dejmkiem – reżyserem po raz pierwszy spotkał się przy realizacji sztuki Đorđe Lebovića Alleluja. Spektakl przeszedł bez większego echa. Sukcesem Holoubka okazała się natomiast rola Przełęckiego w dramacie Stefana Żeromskiego Uciekła mi przepióreczka w reżyserii Jerzego Golińskiego. Tekst miał prapremierę w Teatrze Narodowym w 1925 roku w reżyserii i z legendarną rolą Juliusza Osterwy. Krytycy pisząc o Przełęckim Holoubka w oczywisty sposób czynili porównania z Osterwą, ale August Grodzicki stwierdzał: „(…) nic nie umniejszając słynnej kreacji Osterwy Przełęckiego można stwierdzić że Holoubek jest całkiem inny, lepszy, jeżeli idzie o nasze dzisiejsze odczucie i lepiej tłumaczący tę postać w całości sztuki. Holoubek nie ma tej promieniującej, wewnętrznej szlachetności. I słusznie. Jest pracownikiem nauki, który lubi swoją robotę i potrafi nawet znaleźć sprytne wykręty wobec ministerstwa, przepraszam wobec księżniczki, aby robota ta dawała jak najlepsze rezultaty. Cały drugi akt - rozmowa z Dorotą i Smugoniem jest najwyższym majstersztykiem aktorskim. Przejście od ironicznego prowadzenia dialogu do wyznania miłosnego i zaraz potem wyrzeczenia się miłości Holoubek dokonuje po mistrzowsku, w sposób naturalny i najzupełniej prawdopodobny”. („Życie Warszawy” 1964 nr 301)
W 1965 roku Teatr Narodowy obchodził 200-lecie powstania. Z tej okazji Kazimierz Dejmek postanowił przygotować premierę Kordiana Słowackiego. Gustaw Holoubek zagrał w niej rolę Szatana. Do niego więc należała scena Przygotowania, którą tak ocenił Andrzej Jarecki: „Wspaniała gryząca satyra. Za jej logikę dzięki trzeba złożyć Gustawowi Holoubkowi, który jako główna postać Przygotowania – Szatan – z pasją i siłą poprowadził ten znakomity fragment sztuki” („Sztandar Młodych” 1965 nr 275). Całe przedstawienie krytyka przyjęła jednak bez entuzjazmu. Dejmek w 1967 roku zrealizował drugą wersję inscenizacji, ale pozostał na niej cień premierowej porażki.
Gustaw Holoubek (Ojciec Riccardo Fontana), Zdzisław Mrożewski (Hrabia Fontana) w Namiestniku Rolfa Hochhutha w reżyserii Kazimierza Dejmka. Premiera w Teatrze Narodowym 16 kwietnia 1966. Fot. Franciszek Myszkowski
Rozgłos zdobyło natomiast prapremierowe wystawienie sztuki Rolfa Hochhutha Namiestnik – również w reżyserii Dejmka. Jej tematem była postawa Kościoła w czasie II wojny światowej. Gustaw Holoubek zagrał rolę księdza Riccarda Fontany, protestującego przeciw milczeniu Papieża w sprawie zagłady Żydów. Magdalena Raszewska w biografii Kazimierza Dejmka, wydanej przez Teatr Narodowy, opisuje reakcje na występ aktora: „Rola Holoubka zdumiała, podkreślano jej niespotykaną wyrazistość i siłę, z niejakim zdziwieniem widziano w niej ducha polskich bohaterów romantycznych, których aktor dotychczas nie grywał: «Dramat zabrzmiał tym dobitniej, że młodego buntownika zagrał Gustaw Holoubek, wyposażając tę rolę w tony przejmujące, w akcenty głębokiego przekonania i świętego oburzenia. Miał w sobie coś z buntownika romantycznego, coś z buntu Konrada i pokory Księdza Piotra z Dziadów części trzeciej. Kiedy w pełnym pasji zapale mówi o papieżu, że jest przez swą obojętność zbrodniarzem, brzmi to podobnie, jak kiedy Konrad chce nazwać Boga nie ojcem, ale carem» – stwierdzał [Artur] Grodzicki. [Roman] Szydłowski wręcz osadzał Riccarda w polskiej tradycji: «Holoubek jest fascynujący. Wierzymy nie tylko w szlachetność i ofiarność Riccarda, ale także w jego niezwykle wysoki poziom intelektualny. A przy tym Holoubek znajduje w tej roli wraz z Dejmkiem świetne punkty styczne z polską tradycją literacką i teatralną, z polskim dramatem romantycznym. Gra rolę Riccarda tak, jakby chwilami był Konradem z Dziadów i Księdzem Piotrem, i Kordianem. Jest to bardzo polski Namiestnik»” – cytowała recenzję Raszewska i stwierdzała: „Wolno sądzić, że to właśnie Riccardem Holoubek zapracował na Mickiewiczowskiego Konrada.”
Nim jednak Gustaw Holoubek zmierzył się z Dziadami, czekała go jeszcze rola Alcesta w Mizantropie Moliera. Spektakl wyreżyserowany przez Henryka Szletyńskiego spotkał się z ostrą krytyką. Roman Szydłowski zawyrokował: „Aż żal wybitnych aktorów z Gustawem Holoubkiem na czele, którym kazano się męczyć i marnować swój talent w tym nieudanym przedstawieniu”. („Trybuna Ludu” 1967 nr 24)
Gustaw Holoubek (Gustaw-Konrad) w Dziadach Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Premiera w Teatrze Narodowym 25 listopada 1967. Fot. Franciszek Myszkowski
25 listopada 1967 roku odbyła się w Teatrze Narodowym wyczekiwana premiera Dziadów Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka z Gustawem Holoubkiem w roli Gustawa-Konrada. Stała się ona jednym z najważniejszych wydarzeń zarówno w dziejach sceny narodowej, jak i w biografii Gustawa Holoubka. Premierowa publiczność przyjęła przedstawienie entuzjastycznie, rozumiejąc – jak pisze Magdalena Raszewska w książce Teatr Narodowy 1949-2004, że „właśnie przeżyła «chwilę dziwnie osobliwą», nieczęstą w teatrze”. Janusz Majcherek i Tomasz Mościcki w książce poświęconej historii przedstawienia Dziadów – Kryptonim „Dziady”. Teatr Narodowy 1967-1968 – przywołują wspomnienie Krystyny Mazur, pracującej nad słowem przy spektaklu: „Dejmek miał świetny pomysł (…), obsadził w roli Konrada aktora czterdziestoparoletniego, bardzo dojrzałego, o niebywale silnej osobowości, nie tylko aktorskiej, lecz także człowieczej, o wielkiej inteligencji; aktora o bardzo specyficznym głosie”.
Widzowie premiery od razu poczuli niezwykłość kreacji Holoubka. Zbigniew Raszewski w swoim Raptularzu zanotował: „Holoubek wielka niespodzianka. Przypuszczaliśmy, że będzie niedobry. Mieliśmy na to dowody, że jest znakomitym aktorem charakterystycznym i złym tragikiem. (Kiepski Hamlet, dość banalny Ryszard II, zupełnie sztuczny Edyp.) Tu Holoubek imponuje przede wszystkim swoją techniką i opanowaniem. Mówi – po raz pierwszy w historii – całą Wielką Improwizację, ogromny tekst, a mówi tak, że się go bez przerwy słucha. Niekoniecznie zarysowuje postać, natomiast bardzo ciekawie interpretuje tekst. Pewne fragmenty są bezspornie jego odkryciem. Na przykład katarynkowo-refrenowe dociekania Konrada (iskrą tylko, jedną chwilką) na podstawie lektury wydawały się trochę infantylne, a w ustach Holoubka stają się pasjonującą poezją. W każdym razie Holoubek momentalnie winduje to przedstawienie bardzo wysoko, dzięki swojej niezwykłej indywidualności, technice i talentowi”.
Maria Czanerle w monografii poświęconej aktorstwu Gustawa Holoubka stwierdzała: „Konrad Holoubka był Polakiem współczesnym i historycznym. Był człowiekiem myślącym, który chciałby wiedzieć więcej niż można i niż należy. Do stanu ciekawości «filozoficznej» doprowadziła go sytuacja narodu, własna bezsilność fizyczna i sprawność intelektualna. (…) Jako poeta i racjonalista wolał się posłużyć rozumem i wyobraźnią, nim sięgnie do uczuć”. Ale w finale Wielkiej Improwizacji: „Człowiek myślący – jak pisała Czanerle – zamienił się niepostrzeżenie w człowieka cierpiącego, zimny wirtuoz słowa w płomiennego oskarżyciela, zdziwienie przeistoczyło się w ból, ironia, z jaką rozważał sprawy poezji, przeszła niezauważenie w stan wzruszenia, którego nie da się stłumić, kiedy mowa o ojczyźnie”.
Gustaw Holoubek pytany po latach o sugestie Dejmka dotyczące interpretacji roli Gustawa-Konrada, odpowiedział: „Powiem coś, co zabrzmi jak herezja, ale prawda jest taka, że w ogóle na ten temat nie rozmawialiśmy. Nie przekazał mi ani jednej wskazówki. Powiedział tylko: «A panu nic nie powiem, bo i tak pan będzie wiedział więcej ode mnie». (…) Pierwsza próba całości odbyła się trzy dni przed premierą. Skończyła się moim triumfem. Nikt się nie spodziewał, że tak będzie wyglądać moja interpretacja. (…) Opowiem, jak było na premierze. Pierwszy akt kończyła Wielka Improwizacja. Podczas przerwy byłem w garderobie sam. Pochyliłem się nad lustrem, szukałem czegoś na stoliku. Nagle dostałem kopa, tak mocnego, że na chwilę mnie sparaliżowało. Najwyraźniej było to uderzenie kolanem, a nie stopą. Odwróciłem się... i zobaczyłem Dejmka. Powiedział: «Tak dalej trzymać!». I poszedł sobie”. („Rzeczpospolita” 2008 z dn. 24.01)
Gustaw Holoubek (Gustaw-Konrad) w Dziadach Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Premiera w Teatrze Narodowym 25 listopada 1967. Fot. Franciszek Myszkowski
Rola Gustawa Holoubka, a w szczególności Wielka Improwizacja w jego wykonaniu wywarła wielkie wrażenie. W jednej z nielicznych recenzji, która ukazała się po premierze (cenzura wstrzymała druk większości omówień) August Grodzicki napisał: „Kreacja Holoubka to jedno z największych osiągnięć teatru polskiego. To Konrad, od którego doskonalszego trudno sobie wyobrazić” („Życie Warszawy” 1967 nr 282). Jerzy Zawieyski w swoim dzienniku notował: „[Holoubek] gra genialnie, niedeklamacyjnie, ani retorycznie, lecz refleksyjnie, intelektualnie. (…) Wielka niezapomniana kreacja”. Jerzy Timoszewicz wspominał: „Wielka Improwizacja była wypowiedziana genialnie. Przerobić poetycki tekst metaforyczny na racjonalny – to nie jest proste, a Holoubek to zrobił. Było to apogeum Holoubka mówiącego tekst” i dodał uwagę: „ale postaci Konrada nie stworzył”. („Gazeta Wyborcza” 2004 nr 172)
Pochwały pod adresem Gustawa Holoubka rzecz jasna są wyrazem emocji, jakie rola Gustawa-Konrada wywoływała, ale nie zawierają jej dokładnego opisu. Sporządził go po latach Tomasz Kubikowski i warto z tą analizą się zapoznać, by mieć wyobrażenie, jakimi środkami aktor swą kreacje stworzył. (Tomasz Kubikowski, Holoubek w pierwszym akcie Dziadów. Notatki o formie. Czytaj więcej →)
Na premierze Dziadów nikt chyba nie spodziewał się, że inscenizacja Kazimierza Dejmka przejdzie w tak dramatyczny sposób nie tylko do historii teatru, ale również do historii politycznej naszego kraju. Rzekomo antyradziecka wymowa przedstawienia wywołała gniewne reakcje władz, których skutkiem był bezprecedensowy zakaz grania Dziadów. Ostatni pokaz spektaklu 30 stycznia 1968 roku stał się okazją do manifestacji i protestów publiczności. Do dziś trwają dociekania historyków, czy sprawa Dziadów w Teatrze Narodowym, która w konsekwencji doprowadziła także do wypadków marcowych, była wykorzystana do wewnętrznych rozgrywek w obozie ówczesnej władzy. Na pewno spowodowała zakończenie dyrekcji Kazimierza Dejmka. Po jego dymisji latem 1968 roku część aktorów na czele z Gustawem Holoubkiem zdecydowała się w geście solidarności odejść z Teatru Narodowego.
Współpraca Holoubka z Dejmkiem w Teatrze Narodowym zostawiła trwały ślad w biografiach obu artystów. Holoubek o reżyserze mówił: „jest to dla mnie reżyser p o l s k i w najszerszym tego słowa znaczeniu i w najwęższym. Jak nikt inny Dejmek dotyka tej sfery bardzo skomplikowanej i trudnej do wytłumaczenia, którą nazywamy polskością, zarówno jako faktury, jak i tego, co się wewnątrz niej dzieje”. („Pamiętnik Teatralny” 1971 z. 3-4) Relacja Holoubka i Dejmka w późniejszych latach miała również konfliktowe momenty, ale chyba nie przekreśliły one wzajemnego szacunku twórców.
*
Gustaw Holoubek po 1968 roku już nigdy nie zagrał w Teatrze Narodowym, choć angażował swój autorytet do działań na rzecz jego odbudowy po 1990 roku. W 40 rocznicę ostatniego, zagranego przedstawienia Dziadów Teatr Narodowy przygotował specjalny wieczór wspomnieniowy. Jego gościem honorowym był Gustaw Holoubek. „Dzięki archiwalnym materiałom, które Teatr Narodowy zaprezentował w środę po raz pierwszy publicznie, widzowie usłyszeli też Wielką Improwizację w wykonaniu Gustawa Holoubka. Potem nastąpił najbardziej wzruszający moment uroczystości. Z całkowitej ciemności wyłoniło się punktowe, białe światło. W jego centrum znalazł się odtwórca roli Gustawa-Konrada. Publiczność podziękowała aktorowi owacją na stojąco. Oklaski trwały wiele minut” – relacjonowała stacja TVN24. Była to ostatnia okazja, by złożyć hołd Gustawowi Holoubkowi. 6 marca 2008 roku aktor zmarł.